sanovius sanovius
2237
BLOG

Polska to nie PKP. Jednak działa (polemika z red. Janke)

sanovius sanovius Polityka Obserwuj notkę 97

 Odniosę się tu do artykułu, który tak niedawno (kilkanaście lub kilkadziesiąt minut temu) napisał Pan Redaktor Janke. Nie wiem, ile czasu upłynie, zanim skończę pisać artykuł, ale postaram się poprowadzić z nim rzeczową polemikę.

Będę teraz konfrontował tezy redaktora S24

Pan Janke powiada: " Polskie Koleje Państwowe poległy. Jak całe nasze państwo. Bo czterech przewoźników zmieniło rozkład jazdy, bo serwery były za słabe, bo spadł śnieg i bo dworce są remontowane. Dwa tygodnie wcześniej sparaliżowane zostały wielkie miasta, bo na początku grudnia spadł śnieg. Latem spadło więcej deszczu i polskie miasta zostały zalane. Rok wcześniej Szczecin i okolice zostały pozbawione prądu, bo bloki energetyczne nie wytrzymały. Taki blackout może spotkać każde polskie miasto niemal w każdej chwili. Bo bloki się sypią. Na polskich drogach ginie rocznie około 5 tysięcy ludzi.  Bo nie udało nam się ich zbudować"

Mój komentarz: Twierdzi Pan, ze polskie koleje poległy tak samo, jak polskie państwo. Ale czy stan jednego i drugiego jest podobny? Czy polskie państwo, tak jak, kolej przestaje działać w całości, jeśli zdarza się katastrofa naturalna. Czy może tylko pewne jego niewielkie fragmenty poddają się naturze, bo są od natury i jej żywiołu słabsze lub nie istnieją wyćwiczone sposoby koordynacji i zapobiegania nim w terenie? Czy za katastrofę w Szczecinie odpowiedzialność spada tylko na rząd. Czy bloki energetyczne trzeba aż w takim stopniu remontować, jak powiadają energetyczni eksperci (czytać: lobbyści)? Jakoś od 10 lat, cena prądu wzrasta średnio ponad dwukrotnie szybciej niż wskaźnik inflacji, a energetyczni lobbyści coraz głośniej mówią o remoncie bloków. Mówią, lecz nie remontują. A płace w energetyce rosną prawie najszybciej ze wszystkich dziedzin, Trudno jednak rządowi ukarać te podmioty, skoro w znacznej mierze już nie są państwowe, choć nadal poddane istotnym regulacjom. A poza tym, czy jakikolwiek kraj wygrywa z pogodą, zwłaszcza z jej nagłymi zmianami? Dodam jeszcze coś o mentalności narodowej: trudno samym Polakom i ich rządowi (obojetnie, jaką barwę ma) wprost zastosować się mentalności Ordnung muss sein.

Pan Janke dalej: "10 kwietnia poznaliśmy skutki wszystkich zaniechań ostatnich 20 lat. Samolot z prezydentem RP runął, bo nie działają procedury mówiące o tym, że wszyscy ważni ludzie nie mogą latać razem, piloci są źle szkoleni, prezydent latał przedpotopowymi samolotami, służby  na poważnie nie dbały o bezpieczeństwo swoich przywódców."

Mój komentarz: Owszem, organizacja u nas często kuleje, ale zważmy tez na fakt geograficzny. Narody germańskie (i Białoruś chyba dzięki represyjnemu ustrojowi tez) są dobrze zorganizowane, narody romańskie (z wyjątkiem Włoch) i zachodnia część Słowian trochę gorzej, a najgorzej pod względem organizacji zapewne stoją Włochy, Grecja, Bałkany, Rosja i Ukraina. Tam też standardy są jeszcze gorsze niż u nas. A zresztą u nas względy formalne też są wysokie, bo stosujemy prawodawstwo unijne, natomiast nie można pomijać dziedzictwa genów, a geny mamy takie, jakie mamy i to nam ciąży. Pociągi nam czasowo kursowały za zaborców (wpływ zarówno represyjności Rosji, jak i niemieckiego Ordnungu), w okresie międzywojennym (stare nawyki się nie wykorzeniły, a wkrótce przyszedł wzrost nastrojów autorytarnych i przewrót majowy), w czasie wojny (hitlerowska okupacja) i w czasie stalinizmu. Od kiedy stalinizm upadł, to spóźniony pociąg to nic nowego (po luzackich rządach Gierka nawet stan wojenny nie pomógł). Pijany lotnik czy nie stosujący procedur to tez nic nowego. Wyzwolenie od zaborczych represji i autorytarnego klimatu wróciło nas do zachowań podobnych do szlachty upadającej I Rzeczypospolitej.

Pan Janke: "Ten samolot spadł, bo przez 20 lat nie umieliśmy zbudować silnego państwa ze sprawną infrastrukturą, jasnymi procedurami i silnym aparatem. Nie zbudowaliśmy ani aparatu państwowego ani szacunku dla państwa.  Po 20 latach widzimy jak wiele rzeczy się sypie. Obciąża to wszystkie rządy po kolei i wyborców, którzy tak lekko wszystko traktowali."

Mój komentarz: No, nie umieliśmy. Tu przyznam Panu rację, choć obecnie jesteśmy wybitnie stabilni i pod tym względem dzierżymy palmę pierwszeństwa w Europie. Szacunku do państwa nie ma, ale czy jest w Zachodniej Europie? Na pewno nie w krajach romańskich czy w Grecji, tylko kraje germańskie i Rosja z Białorusią, mając odmienne tradycje sprawowania władzy (zwłaszcza w XX wieku) tu się trzymają. O USA celowo nie wspominam, bo jak przypomnę, kraj ten, podobnie jak Polska, cieszy się nikłym zaufaniem obywateli do władz i nikłym udziałem w wyborach. Mówi Pan, ze po dwudziestu latach się sypie? Sypało to się w latach 90., kiedy to pozwolono frekwencji bezczelnie spadać, a pomysł dwudniowych wyborów nie wprowadzono nigdy, za wyjątkiem 2-dniowego referendum unijnego. A wtedy nie mówilibyśmy o frekwencji rzędu 40-55% i cieszylibyśmy się choćby z 60%.

Pan Janke: "Ostatnie trzy lata są dobrą puentą tego okresu. Ogólne samozadowolenie, przekonanie, że jakoś to będzie, jeszcze kawałek podjedziemy, że rozpędzony wózek jeszcze się potoczy. A my się odprężmy, uśmiechnijmy, poczarujmy. Polacy maja przecież już dość kłopotów i wysiłków. Zasłużyli na odpoczynek."

Mój komentarz: Czyli wychodzi na to ze Polacy mają wiecznie narzekać, a po wysiłku nie maja prawa nawet do trzech lat odpoczynku. Państwo tak, jak organizm, potrzebuje albo stałego wysiłku i krótkiego wypoczynku, albo tez wzajemnie przeplatających się i o podobnej długości okresów wysiłku i odpoczynku. Po reformach Balcerowicza Polacy mieli odpoczynek za koalicji SLD-PSL, potem rząd Buzka wprowadził cztery reformy, ale odpoczynek się nie skonczył, bo cały czas trwały negocjacje z UE. Po 2004 roku także przez rok mieliśmy odpoczynek, A później nastało, za PiS takie przyśpieszenie, ze państwa nikt nie kontrolował i zmiany przerodziły się w chaos. Chęć wprowadzenia porządku skończyła się anarchią. Jakie poparcie ma PiS w "porzundnym" Poznaniu i Wielkopolsce? To, ze za Tuska jest spokój i nie ma porywów reform, to tylko znamię tego, ze organizm zbyt porywistym ruchem jest zmęczony i musi odpocząć, choć najlepiej, gdyby reformy odbywały się raczej systematycznie i powoli, do czego rząd Tuska będzie raczej zdolny jako wybraniec "Polski pruskiej".

Pan Janke: "Otóż ten wózek przestaje się sam toczyć. Samolot spadł, miasta są zalewane, ludzie giną na drogach, samochody utykają w zaspach, pociągi gubią się w serwerach i na bocznicach. Budowa infrastruktury jest diabelsko trudna. Wymaga wizji, planu, czasu, kompetencji, pieniędzy, konsekwencji i determinacji. Tego wszystkiego, czego nie ma dzisiejsza klasa polityczna. A zwłaszcza rządząca obecnie partia."

Mój komentarz: O wieszczy Pan katastrofizm, ale czy podstaw do takiego katastrofizmu nie było w wielu różnych latach i to czasem dużo większych? Miasta są tylko zalewane w ulewnych porach roku i jest to normalne zjawisko także w Niemczech. A to, ze pociągi się gubią, to nie nowość. Jak za 50 lat będziemy mieć lepszą sieć trakcyjną i system informatyczne, to spóźnienia będą, ale mniejsze. Klasa polityczna wprawdzie ma mało w sobie determinacji, ale premier Tusk jednak się stara i pogania odpowiednich ministrów, bo to on, piłkarz, wreszcie ruszył tę kulę i to z powodu banalnego Euro 2012 wszystko idzie szybciej niżby szło, choć nigdy nie idzie zgodnie z planem. A plany, przypominam, są wyśrubowane. I aby te plany zrealizować trzeba się nieźle zadłużyć, prawda? Bo to infrastruktura publiczna. Musimy trochę zwolnić inwestowanie, tak myślę, i już na drogi pójdzie między innymi mniej środków, bo takie tempo oznaczałoby zbyt szybki przyrost długu i konkluzją (za kilka lat), ze dekada Tuskowa była powtórzeniem dekady Gierkowskiej. 

Pozdrawiam

(uch, wyszło ponad godzinę)

 

sanovius
O mnie sanovius

Miękki liberał w kwestiach społecznych i obyczajowych. Zwolennik budowy państwa funkcjonalnego, kierującego się przede wszystkim potrzebami ludzi i ich rozwojem. Sympatyk liberalizmu społecznego (socjalnego) w połowie drogi między neoliberalizmem a socjalizmem. Zwolennik utylitaryzmu i wielu herezji. W polskich warunkach jestem przeciwnikiem wielu polityków PiS, korwinowców,Gowina itp. W sprawach gospodarczych zwolenniki interwencjonizmu państwowego i państwa opiekuńczego. Zwolennik racjonalnej polityki, której działania są podyktowane analizą rzeczywistości. Niereligijny zwolennik wielodzietności. Przeciwnik skrajnego egoizmu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka